BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~8~ SasuNaru

Długo nic nie dawałam. Czemu.?
Proste. Czas.
Trochę się dzieje. Ledwo skończyłam ósmy epizod
i dodaję go tu. Dla was. :)
Jest trochę dłuższy niż poprzednie.
Nie wiem kiedy 9, ale szykuje się nieźle.
Pocierpcie trochę do dziewiątki. xd
Komentarze b. mile widziane.
Itadakimasu^



~8~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.



Ciche, spokojne bębnienie dużych kropel wody o metal. Miarowe przesuwanie się wycieraczki po szybie. Szum pracującego silnika. Usypiająca kołysanka działająca na Naruto, jak Central Park na mieszkańców Nowego Jorku. Wyczerpany dzisiejszym rankiem, lotem i oburzającym incydentem z popołudnia, Naruto, zasnął. Zaszedł razem ze słońcem. Przedstawienie skończone. Teraz na scenę zwala się czarny materiał zasłaniający światło. Coś się skończyło. Coś się zaczyna. Noc. Sasuke mówił do Naruto gdy ten zasypiał.

Nie uzyskawszy odpowiedzi, brunet stanął w pierwszym lepszym miejscu i sprawdził co jest z blondynem. Otworzył tylne drzwi, nachylił się nad nim i przysunął policzek do jego nosa. Oddychał.
Przyłożył rękę do jego czoła. Nic mu nie będzie, temperatura w normie. Pocałował delikatnie jego malinowe usta i przykrył Naruto dokładniej swoim płaszczem. Chciałby go teraz przytulić mocno do siebie i chronić jak najlepiej umiał. Wiedział, że to jego wina. Powinien teraz się zabić dla niego. Błagać o wybaczenie. Czuł obrzydzenie do siebie, do swego ciała i duszy, za to co ten… zrobił Naruto. Jak mógł na to pozwolić.? Potem opanowała go złość, bo w końcu jak śmiał zakraść się*włamać*do jego domu.? A potem jeszcze porwać, pobić i zgwałcić blondynka. Nie wiedział co się z nim stało. Chłopak był zbyt wyczerpany, żeby mu opowiedzieć co się stało. Zresztą Sasuke nie chciał z niego wyciągać tych splamionych wspomnień. Musiał teraz mysleć gdzie jechać. Wrócić do domu.? Możliwe, że ON się obudził i czyha tam na nich teraz. Muszą jechać do hotelu, potem pomyśli jak załatwić sprawę mebli i innych rzeczy. W końcu nie zostawi Naruto samego. Skoro ON przełamał zabezpieczenia w domu Sasuke, to do hotelu również włamie się bez większych problemów. Dobrze. Pojedzie teraz do jakiegoś hotelu w centrum.

~***~

Naruto, po raz kolejny w opowiadaniu, się obudził. Po raz kolejny w innym miejscu. Spał na brzuchu a na swoich plecach miał rękę Sasuke, która głaskała go po skórze dając przyjemne ukojenie i poczucie bezpieczeństwa. Mały gest, bardzo miły na pobudkę i przywitanie. Blondyn odwrócił głowę w stronę Sasuke.
-Już się obudziłeś.-stwierdził brunet po chwili wpatrywania się w błękit oczu Naruto. Ten zaś tylko mruknął w odpowiedzi.
-Jak się czujesz.?-dopytywał.
-Mmm. Dobrze. Rany na moim ciele szybko się goją.-puścił oczko do Sasuke. On jednak nie podzielał jego dobrego humoru. Martwił się o debila. Wziął jego dłoń w swoją.
-Wiesz, że już nigdy cię nie opuszczę.?
-Wiem.
-Wiesz, że się przeprowadzamy.?
-Do kąd. Gdzie jesteśmy.?-Naruto dopiero teraz się kapnął, że jest zbyt staro i pozytywnie jak na pokój Sasuke.

-W hotelu. Przeprowadzamy się do Sapporo. Kiedy spałeś ja już załatwiłem nowy dom i samochód.
-Po co nam nowe auto.?
-Po to, żeby ten-zawiesił głos- nie znalazł nas po rejestracji, aho.!
-Ahaa…-chwila kontemplacji-Kim w ogóle jest ten gościu.?
Sasuke puścił dłoń blondyna i usiadł na brzegu łóżka, tyłem do Naruto i westchnął. Niebiedkooki podniósł się na łokciu.

W głowie Sasuke zapanował mętlik. Przypomniał sobie te wszystkie słowa, uczucia, przed oczami przelatywały mu obrazy z przeszłości. Zatracał się w tym mimo woli. Po chwili otrzeźwiał, skrył twarz w dłoniach i przejechał nimi na włosy, zaczesując grzywkę do tyłu. Ręce wróciły na łóżko a grzywka na czoło. Powieki były zamknięte. Jego pedanteria nie pozwalała mu na taki bałagan, zwłaszcza w nim samym. W międzyczasie Naruto rzucił, że jak nie chce, może nie mówić.
-Uchiha Itachi to mój starszy brat.-Zaczął retrospekcję-Był idealny we wszystkim: nauka, ćwiczenia, sylwetka, sposób wysławiania się, styl, gust, dbania o siebie, dieta i takie tam…
-Gust ma słaby po tym co widziałem tam na dole…-Zażartował Naruto. Sasuke tylko westchnął cierpiętniczo odchylając na chwilę głowę w tył.

-Zamknij się idioto, bo nie będę ci opowiadał.-Naruto znów mruknął i położył się z impetem.-Więc… był idealny. Może inaczej. Byłby idealny, gdyby nie jedna wada. Był gejem. To nie ta wada, ale kochał mnie. Kochał mnie inaczej niż brat brata. Można to rozumieć jako podtekst: kochał mnie.-Zaśmiał się bezdźwięcznie. Ten śmiech, parę krótkich, szybkich sapnięć, brzmiały dziwnie w tym pokoju. Zawisły na chwilę i przeszywały blondyna.-To było chore… to kurwa jest chore. W moim dzieciństwie i okresie dojrzewania prawie nie znajdziesz stereotypowego: co noc wchodził do mojego pokoju, potem do łóżka. On był tam zawsze. Mieszkaliśmy w przeciętnym domku, mniejszym od mojego byłego domu. Był pokój dla niego, lecz mój był większy. Wtedy nie rozumiałem, że coś jest nie tak. Zrozumienie przyszło z wiekiem i wraz z dorastaniem. Zmienił się mój sposób postrzegania świata, posiadłem pewną wiedzę… na różne tematy. Coś było nie tak. Inne rodzeństwa, a znałem ich sporo, nie ściskały się na powitanie, nie trzymały się kurczowo razem, nie miziały się, nie całowały i nie dotykały. Co dopiero seks… a potem przyszła nienawiść.

Sasuke zgarbił się w czasie opowiadania, a teraz położył ręce na kolana i począł ściskać dłonie w pięści. Naruto podniósł się. Włócząc za sobą kołdrę, półsiedząc wtulił głowę w ramię Sasuke od tyłu i położył rękę na jednej z pięści bruneta. Uspokoiło go to trochę.
-Resztę możesz mi opowiedzieć kiedyindziej.-Wyszeptał blondyn.
-Jaką resztę.? Nie ma żadnej reszty. To cała książka. Prawie całe moje życie to zaciemniony pokój. Pieprzony, chory pokój z pieprzonymi chorymi ludźmi. Braterska miłość… pf.

Naruto przytulił go i całował po barku. Sasuke przestał mówić. Odetchnął. Kiedyś mu opowie. Będzie mu opowiadał, kiedy przyjdzie mu ochota. Kiedy będzie miał humor. Teraz chciał zapoznać Naruto z tematem. Teraz nienawidzą go wspólnie. Teraz...
-Muszę zadzwonić.-Sasuke wstał nagle. Naruto zdziwiony odsunął się, patrzył chwilę na bruneta i z powrotem położył się na łóżku. Uchiha manewrował przy komórce. Po kilku zgrabnych ruchach przyłożył telefon do ucha i poszedł do pokoju obok.

Naruto dopiero teraz zauważył, że jest w bardzo ładnym pokoju. Nie powinno go to dziwić, w końcu widział, czym Sasuke się wozi, gdzie mieszkał, w jakiej restauracji jada… właśnie.! Dom.! Pewnie w tej sprawie dzwoni. Blondyn przeciągnął się i wyskoczył z łóżka. Miał na sobie ciemne bokserki. Oczywiście zapewne bruneta, bo Naruto woli jasną bieliznę. Chmurki, słoneczka, pieski-to jego klimaty. Najmroczniejsze gatki jakie ma, to bordowe w białą kratę. Spokojny, że nie jest nagi, poszedł na paluszkach do pokoju, w którym miał być Sasuke. Podniósł rękę i dotknął klamki. Otworzył drzwi. Drania nie było. Rozejrzał się chwilę. Otworzył kolejne drzwi i wszedł do jadalni. Był to podłużny pokój, utrzymany w rodzinnej atmosferze. Brunet stał koło okna. Opierał się o ścianę plecami, jedną nogą miał zgiętą a stopę na ścianie. Patrzył przez okno. Już nie rozmawiał przez telefon. Naruto, niczym lustrzane odbicie, oparł się o ścianę na przeciwko Sasuke. Patrzył na jego białą skórę i ciemne, ledwo dotykające odsłoniętego barku włosy. Kąciki jego ust drgnęły nieświadomie i uśmiechnął się lekko. Wyglądał jak blondyn wyglądać powinien: rozmarzony wzrok i głupkowaty uśmiech na twarzy. Brunet mrugnął kilka razy, odetchnął i spojrzał na towarzysza. Jego ciemne oczy omiotły postać Naruto.

-Jutro rano możemy się wprowadzać.
-To dobrze.
-Taa.-odpowiedział po chwili milczenia. Odrzucił grzywkę na bok i podszedł do Naruto. Przejechał wierzchem dłoni po jego policzku.
-Strasznie się o ciebie bałem, młocie.
Mimo romantycznej sceny i delikatnego (ale męskiego) głosu Sasuke, jego oczy pozostawały bezzmienne. Ten sam chłód. Naruto trochę to zdenerwowało. Nie odpowiedział. Brunet cofnął rękę i odwrócił się o kąt prosty. Wyjął paczkę papierosów i zapalniczkę.
-Ee.? Wcześniej przy mnie nie paliłeś.
-Widziałeś jak żułem gumę.?-Naruto kiwnął głową w odpowiedzi.-Staram się rzucić. Załóżmy…
-Czemu „załóżmy”.?

Sasuke zapalił papierosa i dmuchnął dymem na blondyna. Owinął go piękny zapach tytoniu i… kawy.? Blondyn zatrzymał się na chwilę. Zawisł w powietrzu jak dym z ust ciemnookiego. Ten cudowny zapach w połączeniu z krwistymi ustami na tle bladej skóry… wybuchowa mieszanka. Oczywiście co do wybuchów w spodniach.
-Ty palisz papierosy o… smaku kawowym.?-spytał lekko trzepnięty blondyn.
-Tak. A co.? Chcesz trochę.?-spytał Sasuke idąc powoli, z rękami w kieszeni, w stronę drzwi prowadzących do sypialni.
-Nie, jaa… nie palę.-po tych słowach Naruto podążył za brunetem.
-Ty.? Niepalący?
-A co się dziwisz.?
-Myślałem, że ludzie tacy jak ty palą cokolwiek.-Sasuke spojrzał się na blondyna. Kącik jego ust wykrzywił się na chwilę w ironiczny uśmieszek.
-Teme.! Wiesz, że nie lubię, gdy się tak o mnie mówi.!
-Trudno. Jedziemy popatrzeć na przeprowadzkę. Tych baranów trzeba jakoś poinstruować.-mówił Sasuke zakładając buty.
-Świetnie…-Naruto się załamał.-Dzień spędzony na gapieniu się w meble.
-Nie chwal dnia przed zachodem słońca.-powiedział tajemniczo brunet, poprawiając kołnierz kurtki.

Brak komentarzy: