BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~3~ SasuNaru

Mam nadzieję, że tym razem bez błędów :))
Epizod zaczyna się nieco inaczej od innych i jest
to połączenie niesamowite.
Moim zdaniem skromnym przynajmniej.
Chyba nie będzieta mogli się doczekać kolejnego
epizodu. A przynajmniej powinniśta ;))
Itadakimasu^
~***~


~3~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.

„Stopień. Stopień. Stopień. Szarość. Ciemność. Zapach pleśni wdzierający się do nozdrzy. Grzyb wchodzący w ubrania. Plama. Plama. Krew.? Może... Tu tego pełno. I tylko gdzie niegdzie szparka światła, niczym nadzieja na lepsze. W końcu to ona umiera ostatnia. Szara codzienność... Jeżeli próbujesz przed nią uciec, to tylko ci to szkodzi.”

Naruto szedł w dół, rozmyślając o swoim życiu. Jeśli zaraz nic się nie stanie, chyba się... Zabije. W końcu on naprawdę nic nie znaczy. Kto o nim pamięta.? Kto o nim myśli.? Kto go szanuje i się dla niego stara.? Odpowiedź jest prosta: nikt. Nawet siostra go nie lubi.
„Trudno. Trzeba iść na przód.” Otworzył drzwi. Oślepiło go słońce. Tylko tu mógł poczekać aż tamci dwoje skończą i Sai da mu na internet. Po kilku minutach obserwowania różnego pokroju ludzi, przewijających się przez ulicę, poszedł na górę. Para właśnie szła na kolację. Gdy się o tym dowiedział, wiele myśli plątało mu się po głowie. Były to raczej negatywy niż pozytywy. Boż... Co ten człowiek z nim zrobił.?!

-A gdzie pieniądze na kawiarenkę.?-Upomniał się Naruto.
-Udław się nimi.-Powiedziała Sakura wychodząc i rzuciła mu paroma dolarami przed nosem.
-A wsadź je sobie.!-Zdążył jeszcze odszczeknąć, zanim drzwi się zamknęły. Ale pieniądze wziął.

~***~

Ktoś dzwoni na komórkę blondyna.
„Pewnie to ta różowa menda. Ciekawe czego chce”
-Halo.?
~Naruto.?
-KYAAAH.! Teme.! Skąd znasz mój numer telefonu.?!-Tak. To był tamten ciemnooki, seksowny brunet.
~Mam nadzieję, że pamiętasz o naszym spotkaniu w Igirisu to Amerika.?-Spytał kompletnie ignorując Naruczana.
-Ah, umm... Więc to tak się nazywało
~Nani.? Mówiłeś coś.?
-Iee.! ^^’ Znaczy, tak, pamiętam.-Ktoś zapukał do drzwi. Pewnie to teraz będzie Sakura. Ta kretynka ciągle o czymś zapomina. Niewiele zastanawiając się, blondyn podszedł do drzwi i otworzył.
~Mam nadzieję.

-Konban’wa Naruto.-W drzwiach stał ów brunet. Objął on blondyna w pasie i przybliżył swoją twarz do jego.-Tęskniłeś.?
-S-skąd ty... Jak ty?.. –Brunet wpił się w jego usta nie zważając na chłpaka. Ten natomiast po krótkim odpływie opanował się. Cofnął się o krok. Mężczyzna jednak poszedł za nim nie zwalniając uścisku. Powtórzył to jeszcze parę razy. Potknął się o własne łóżko. To, w którym przed chwilą...
-KYAAAH.! IEE.! NIE TUTAJ.! Iee.! Przed chwilą...Sakura i Sai... Oni...-Ostatnie słowa niebieskooki wyszeptał do ust gościa.

Po chwili jednak bardziej zajął go widok ściągającego koszulę bruneta. Wyglądał jak młody bóg.! Ciemne, lśniące włosy z grzyweczką, lekko opadającą na krucze oczy. Czarna koszula połyskiwała w zachodzącym słońcu. Powoli odsłonił się szeroki tors chłopaka. Materiał opadł ceremonialnie w dół, a oczom blondyna ukazały się... Ah jakże piękne bicepsy. Nasz Młody Bóg opadł na ‘zdobycz’, po czym spojrzał na Naruczana zimno, z nutką rozbawienia. Przymknął go pocałunkiem. Naruto domyślił się, że siłowanie się z nim nic nie da. Wszedł w jego grę i obrócił zasasy przeciw partnerowi. Mianowicie... Poddał się. Po chwili brunet zrobił przewidywalny krok. Mianowicie: zmiękł. Naruto przewrócił go, oderwał się od niego i usiadł na nim przytrzymując mu ręce. Patrzyli się tak na siebie na chwilę, wsłuchując się w swoje oddechy.
-Nie jestem twoją zabawką.!-Wydyszał. –Nie wiem jak się nazywasz i w ogóle, a ty znasz mój numer i.. I wiesz gdzie mieszkam.! Czemu tak mnie traktujesz.? Jestem dla ciebie tylko… dziwką.?!

Brunet popatrzył chwilę na niego. Oczywiście pokerowa twarz i zimne spojrzenie towarzyszyły mu, niezależnie od sytuacji. Naruczan kontynuował swój wywód na temat poniewierania i lekceważenia jego jakże świetnej osoby. W końcu Sasuke ręką odepchnął blondyna, który usiadł. Ciemnooki usiadł obok niego. (sry za powtórkę)
-Nazywam się Uhicha Sasuke. Mieszkam w Japonii, a mój numer już masz.-Naruto dopiero teraz na to wpadł.
Co za głąb.
-Prowadzę tam duży koncern.-Kontynuował- Wiesz, rodzinna firma i tak dalej... Tutaj jestem, żeby rozkręcić nowy punkt na mapie mojej sieci. Niedługo wyjeżdżam do domu. A ty zgodziłeś się jechać razem ze mną.
-Co.?! Ja myslałem, że chodzi ci o pocałunek jako lekcję a nie o wyjazd.! Sasuke teme, nic nie mówiłeś o wyjeździe.!-Ciemnooki uciszył go gestem.

-Owszem, mówiłem. Poprostu zapomniałeś.
-I nie uciszaj mnie w ten sposób.!- Aż wstał. Zacisnął pięści. Sasuke stanął mu naprzeciw.
-Uspokuj się.-Powiedział i ubrał się.-Głodny jestem. Idziemy do Igirisu to Amerika czy nie.?
-H-hai.-Odpowiedział po paru głębszych i podążył za brunetem.

~***~


Lokal był duży i bogaty w złoto, żyrandole, obrazy, lustra i tym podobne rzeczy. Kelnerzy uwijali się od stolika do stolika by jak najlepiej obsłużyć klientów i jak najszybciej spełnić ich zamówienia. Pełna klasa poprostu. Blondyn stał nieelegancko jak wryty i gapił się na ten spektakl. Zazwyczaj chodził do budek z chińskim żarciem lub coś w ten deseń, więc nie wiedział jak się zachować. W dodatku ten brunet*ekchem*Sasuke... Kto bywiedział, że trzeba najpierw zarezerwować stolik a potem podejść do kolesia przy takim czymś i się zgłosić, że się jest.? Niebywałe. To powodowało, że Naruczan nie był zbyt pewien siebie jak to zazwyczaj ma miejsce.

-(...) Zaprowadzę panów.-Usłyszał głos męszczyzny w śmiesznym, czerwonym fraczku.
Ich stolik znajdował się w dość odludnionym i cichym kącie przy oknie.
-Jakie to typowe.! Nie stać cię na nic lepszego.?-Naruto wyśmiał Sasuke siadając.
-O co ci chodzi młotku.?-Spytał elegancik patrząc się spodełba.
-O miejscówkę.
-Jak się nie podoba możemy iść do McDonald’sa.-Brunet usiadł w swojej ulubionej, biurowej pozycji. Patrzył na towarzysza przenikliwym wzrokiem z kamienną twarzą. Blondyn kręcił się i rozglądał.
-Umm... Może być.-Mina konesera. Brunetowi wydało się to nawet zabawne.

Chłopak popatrzył w drugą stronę-za wielką szybę. Wyglądało to jak telewizja. W środku przepych i wykwintne dania a za oknem.? Szarość. Deszcz. Ludzie biedni i mijający ich bogatsi, tak bezduszni. W większości przynajmniej. Tu jest ciepło, ale na zewnątrz nie. Jak dobrze, że nie muszą siedzieć teraz w jakimś fast food’zie.!

-Młotku.-Z zamyślenia wyrwał go głos Sasuke.-Może zajrzyj w kartę. Chyba, że czytać nie umiesz...
-Kąsisz.
-Ciebie.?Zawsze. A teraz wybierz coś.
Naruczan zerknął w Menu. Ceny były w kosmos, lecz wszystko pysznie się zapowiadało: homar, łosoś, kawior, ambrozja i tym podobne. Aż nie wiadomo, na co się zdecydować. Powoli, nie wiedzieć czemu, przeniósł swój wzrok powyżej karty i spojrzał na bruneta. Ich spojrzenia się spotkały. Milczeli tak dłuższy czas, zatopieni w tej magicznej chwili.
Przynajmniej według blondyna.

-Nie jestem głodny.-Stwierdził Sasuke. Naruczan powoli opuścił menu i odłożył je, nie spuszczając wzroku. Uniósł wymownie jedną brew.-Pojedźmy do mojego hotelu.
Jak on mógł pomyśleć, że.?!... Ten cholerny Sasuke, chyba naprawdę myśli, że Naruto to dziwka.!
-Nie mam w zwyczaju, żeby...-Brunet przymknął malinowe usta swoim palcem.
-Ćśś... Nie martw się o nic.-Powiedział.-Poprostu chodź.

Brak komentarzy: