BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~13~ SasuNaru

Mam problemy z wordem. Nie mogę w nim pisać xdAle poradzę sobie. Będę pisać na drugim komputerze na przykład.Świeżutki epizod.Wcześnie dodany, ponieważmarzec się kończy a tu tylko jedna notka.Mam nadzieję, że się spodoba, boFF wkracza na inne, KRÓTKIE chyba tory.Itadakimasu
~***~
~13~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.
Naruto obudził się z silnym bólem głowy. Mruknął cicho czując jak skronie mu pulsują. Leżał tak chwilę z zamkniętymi oczami oddychając spokojnie i mając nadzieję na pozbycie się bólu. Zdawał się on ustępować po kilku minutach. Odzyskawszy trzeźwość umysłu, Naruto, przypomniał sobie zdarzenia z wczoraj. A może sprzed wczoraj lub sprzed kilku dni? Nie miał pojęcia ile spał. Pamiętał za to zimną szybę, twarz Itachiego i ból. Ból w sercu. Ból w środku jego ciała. Ból głowy. Itachi zapewne przywalił mu czymś, żeby ten stracił przytomność.
Naruto otworzył oczy i podniósł się szybko, co okazało się błędem. Obraz był zamazany, przed oczami zrobiło mu się czarno i wszystko wirowało. Zamknął mocno oczy i położył się z powrotem, starając się uspokoić oddech. Zaczęło mu się robić niedobrze. Nie wiedział czy to przez wspomnienia czy przez jego teraźniejszy stan. Otworzył oczy, przetarł je i odetchnął. Powoli usiadł na końcu łóżka. Kręciło mu się w głowie. Czy ten pieprzony teme zafundował mu wstrząs mózgu? Bardzo możliwe. Blondyn nie chciał dopuścić tej myśli do siebie, ponieważ bał się wszelakich chorób a już na sam widok szpitala robiło mu się słabo i nogi się pod nim uginały. Siedział tak przez jakiś czas. Pięć może dziesięć minut. Kiedy świat przestał wariować w jego oczach, a żołądek względnie się uspokoił- ktoś nacisnął klamkę, która zaskrzypiała pod naporem czyjejś ręki. Drzwi uchyliły się. Do pokoju wszedł chudy chłopaczyna. Miał fioletowe włosy przysłaniające oczy. Widocznie dawno nie były podcinane. Miał na sobie za dużą, o co najmniej dwa numery, koszulkę na ramiączkach i spodnie dżinsowe. Nie wyglądał na makabrycznie zaniedbanego, ale widocznie go tu nie rozpieszczano. Uśmiechnął się do blondyna i usiadł obok niego. Niebieskooki spojrzał mu w oczy. Miały soczysto-zieloną barwę. Zatopił się w nich na chwilę. Świeża trawa. Wakacje. Zero problemów i zmartwień.
-Witaj wśród żywych- zażartował nagle.-Mam na imię Yuji. Powinieneś jeszcze poleżeć. Nie zobaczył żadnej reakcji na swoje słowa. Naruto tylko wbił wzrok w podłogę obok stóp Yujiego. -Hej, stało się coś?- W czasie wypowiadania ostatniego słowa, blondyn spytał: -Gdzie jestem? Zielonooki zdziwił się. -Jak to… to ty nie wiesz? Naruto zszokowało to pytanie. Zielonooki zadał je w taki sposób, że chłopak poczuł się jak skończony kretyn. Zanim Blondyn zdołał otrząść się ze zdziwienia i otrzymać sensowną odpowiedź na swoje pytanie, po domu rozniósł się krzyk. -Yuji, suko, gdzie jesteś?! Fioletowo włosy zamarł. Na jego twarzy, wśród zdziwienia, dało się odnaleźć nutkę strachu. -J-już biegnę!- Odkrzyknął i wyparował trzaskając drzwiami. Naruto siedział wryty. O co w tym wszystkim chodziło? Powoli tracił cierpliwość. Po kilku minutach znów zaczęło go mdlić, a powieki ciążyć, więc się położył. Powrócić do wspaniałego świata snów, gdzie rządził on i tylko on- to jego cel na teraz. Chciał zapomnieć o tym wszystkim. Chciał pozbyć się natrętnych myśli ze swojego sennego umysłu. Miał szczęście, bo udało mu się momentalnie zasnąć.
~***~
Kiedy się obudził, słońce chyliło się ku zachodowi. Wlepił wzrok w różowe sklepienie. „Bosko. W nocy nie będę spał. Co ja tu do cholery będę rozbił?” Pomyślał. Rozdrażnienie dawało mu się coraz bardziej we znaki. Spowodowane było ono bólem głowy i dolnych partii ciała. Chyba źle spał, bo kark też mu doskwierał. Do tego wszystkiego nie wiedział gdzie jest. Wspomnienia i myśli powróciły. Pomyślał o miłym chłopaku, który do niego przyszedł. Ktoś go odbił kiedy Itachi np. wlókł go do samochodu? Może jest u niego w domu? Dom. Rozejrzał się po pomieszczeniu, w którym się znajdował. Było normalne. Nie wyróżniało się zbytecznym przepychem. Było urządzone gustownie w jasnych, pasujących do siebie kolorach. Krótka, wiotka firanka, powiewała spokojnie na ciepłym wietrze wieczoru, co dodawało tylko uroku pomieszczeniu. Standardowa szafa i łóżko. Dywanik zakrywający panele w kolorze wiśni, pasujące do mebli. Naprzeciwko, w nogach łóżka, znajdowało się szerokie przejście bez drzwi. Naruto zastanawiał się, co tam może być i postanowił to zbadać. Wstał chwiejnym krokiem. Ból głowy i dolnej części ciała ustępował, lecz gdy się podniósł- powrócił. Zamknął oczy, gdyż i tak miał przed nimi czarno od mroczków. Syknął, przygryzł wargę i poczekał aż minie. Poszedł powoli w zamierzonym kierunku. Pomieszczenie obok to mały salonik. Biblioteczka po prawo, po środku dwa fotele i niski stolik do kawy. Jakieś roślinki. Naruto wszedł przez jedyne wejście do tego pokoju. Wrócił do sypialni i zaczął buszować po niej. Półki i szafki były puste. Jakby nikt tu nie mieszkał. Zdawało się, że tylko biblioteczka w drugim pokoju jest zapełniona. Tylko ona i rozgrzebane łóżko świadczą o jakimkolwiek istnieniu. Drzwi otworzyły się i do pokoju znów zawitał rozpromieniony Yuji. Tym razem ze szklanką wody.
-O, już nie śpisz?- Naruto przytaknął.- Przyniosłem ci trochę wody. -Dzięki- blondyn dopiero teraz poczuł suchość w gardle. Jego głos był zachrypnięty. Odchrząknął i napił się. Balsam. Miał zamiar wznowić pytanie o aktualne miejsce swojego pobytu, ale zielonooki go ubiegł i odezwał się pierwszy. -Wiesz, nasz pan chce cię zobaczyć. Naruto słysząc te słowa zakrztusił się wodą. Zaraz... pan? NASZ? Gdzie on trafił do cholery?! O co w tym wszystkim chodzi? Po kaszlu mógł wreszcie dojść do głosu. -Że coo?!- Spytał z niedowierzaniem, trawiąc jeszcze słowa Yujiego. Ten westchnął tylko i uśmiechnął się lekko. Wstał i ruszył ku drzwiom. -Chodź- rzucił odwracając się do blondyna i chwytając za klamkę.
Naruto szedł przez długie korytarze. Mijał drzwi co jakiś czas. Doszedł do wniosku, że za każdymi drzwiami musiał się kryć, jeżeli nie jeden wielki pokój, to co najmniej dwa. Może nawet takie jak jego. Korytarze urządzone były w japońskim stylu. Szedł w milczeniu za fioletowo włosym, rozglądając się i starając zapamiętać drogę. Zeszli po schodach, skręcili i znaleźli się przed dużymi drzwiami. Blondyn spiął się. W czasie marszu na Yujim pochłonął go widok pejzaży i architektura budynku. Dopiero teraz otrzeźwiał i ogarnął go strach na nowo. Co będzie za tymi drzwiami? Co go spotka? Jest tylko jedno wyjście aby się dowiedzieć- wejść tam. Podniósł rękę i położył ją na lewo od rozsuwanych, japońskich drzwi. Spojrzał niepewnie na zielonookiego, który zachęcił go kiwnięciem głowy. Naruto spojrzał znowu na swoją dłoń. Odetchnął aby się uspokoić nieco i pociągnął w prawo. To co ujrzał zszokowało go. Nogi miał jak z waty. Usta same się otworzyły a oczy zaokrągliły w zdziwieniu.
W pomieszczeniu było kilku chłopców. Byli oni różnego wzrostu, różnili się wyglądem. Tylko jeden był Japończykiem- Yuji. Ale Naruczana nie zszokował sam widok chłopców, lecz to, co robili. Trzej stali przed fotelem odwróconym Tyłem do wejścia i zabawiali się. Nie wyglądali na zadowolonych. Jeden stał z rękami za sobą. Najprawdopodobniej były one skrępowane. Drugi zajmował się jego sutkami i składał pocałunki na jego ciele. Trzeci zajmował się skarbem skrępowanego. Blondyn zauważył, ze jeden siedzi nienaturalnie wysoko na fotelu i wygląda jakby wisiał na czyjejś szyi. Nie patrzył na trójkę przed fotelem. Obserwował fotel lub raczej kogoś w fotelu i całował go co chwila. Jeszcze jeden leżał wycieńczony na podłodze, po prawo. Miał on spuchniętą twarz, rany i sińce na całym ciele. Jego uda upaprane były we krwi i czymś białym. Ta sama jasna substancja znajdowała się na jego twarzy i włosach. Ręce i nogi miał skrępowane grubym sznurem.
Wszyscy byli nadzy, mniej lub bardziej poobijani. Jak jeden mąż spojrzeli na Naruto, kiedy ten otworzył drzwi. Wszyscy z wyjątkiem tego wycieńczonego i opuchniętego. Prawa ręka z sygnetem wychyliła się zza fotela, nakazując podejść bliżej przybyszom. Zaraz potem dłoń wykonała inny gest, a trzej chłopcy zeszli na lewo, sadowiąc się na podłodze. Naruto stanął kilka kroków za oparciem. Nie był pewien co ma zrobić: podejść z boku czy stać tam gdzie stoi? Kolejny gest ręki nakazał mu okrążyć fotel i podejść od boku. Spiął się ze zdenerwowania, ponieważ nienawidził być tak traktowany. Opanował się jednak i zrobił kilka kroków. Tak jak przypuszczał. Osobą w fotelu był Itachi, ubrany w czarny podkoszulek, opinający jego wyrzeźbioną klatę i ukazujący, odsłonięte, wyrzeźbione ramiona.
-Trochę się ciebie naszukałem, mały- rzekł uśmiechając się lekko i niebezpiecznie. Naruto milczał. Bo co miał powiedzieć? 'A ja wolałbym cię nigdy nie spotkać, zawszony szczurze?' Nie wiadomo co by mu zrobił. Widział, że wszyscy się go tu bali. Nawet Yuji. Mimo, że wyraźnie był jego pupilkiem, ponieważ miał konkretne ubranie. Nawet chłopak pieszczący teraz włosy Itachiego i siedzący na nim, miał na dobie tylko bokserki. To więcej niż pozostali nadzy, ale mniej od zielonookiego. Jego oprawca wstał, zrzucając z siebie chłopaczka, który ledwo utrzymał pion. Czmychnął do trójki po lewo. Itachi złapał twarz niebieskookiego w dłonie.
-Taki śliczny… szkoda, żeby marnował się u tamtego nic niewartego miernoty- uśmiechnął się perfidnie. -Nie mów tak o nim- wycedził blondyn. Jego głos nie brzmiał tak pewnie jakby chciał. Czarne oczy spojrzały na niego z obrzydzeniem i kpiną. Naruto otrzymał policzek. -Pilnuj się. Jesteś teraz na moich warunkach. Lekcja numer jeden: nie odzywaj się nieproszony. Tym bardziej nie zaprzeczaj moim słowom. Zapomnij o swoim rycerzyku. Tym razem cię nie uratuje. Nie ma pojęcia, że jesteśmy w Kornwalii. Nie ma szans, żeby tu dotarł. Nie dawał znaku przez dwa dni. Moi ludzie dobrze zatuszowali wszelkie poszlaki. ZAPOMNIJ- wycedził. Naruto kipiał ze złości. Złapał, swoją zimną od stresu dłonią piekące miejsce. -Yuji- rzucił lodowato. -T-tak panie?- Podszedł kilka kroków ku brunetowi. -Zaprowadź naszego kochaneczka do jego pokoju- zażądał całkiem przymilnym tonem. Po chwili dodał jeszcze chłodno- niech nie wychodzi i nie dostaje nic do jedzenia przez tą noc i cały następny dzień- usiadł i wystawił znów rękę, tak aby zielonooki mógł ją zobaczyć. Machnął nią na znak, że mogą już odejść. Naruto spojrzał krytycznie na Itachiego a później na Yujiego. Już miał wybuchnąć. -No już!- Krzyknął szorstko tak, że wszyscy prawie podskoczyli. Fioletowo włosy złapał za rękę oniemiałego ze wzburzenia blondyna i pobiegł z nim ku wyjściu, zamykając bezszelestnie drzwi za nimi.

Brak komentarzy: