BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~6~ SasuNaru I/II

Sama to sufiks, mówi o kimś ważnym [Hime-sama –księżniczka, Kami-sama –bóg]. Inwencja twórcza Naruto wobec księcia Sasuke^

Będą dwie części. Specjalny wysiłek-prezent
dla Sory ;***
Mam nadzieję, że ci się spodoba :)


~6~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.
Part: I/II


Gdy Naruto i Sasuke-sama wylądowali w Japonii, słońce wschodziło. Blondyn słyszał, że ten kraj jest przepiękny, słynie z Sakury, góry Fuji, gejsz, sushi, ogrodów i przepięknych wschodów słońca. On ma okazję zobaczyć właśnie ten zapierający dech w piersiach cud. Gra kolorów i światła. Rozległa polana, w dali Tokio budzące się do życia, skąpane w delikatnym rumieńcu rodzącego się dnia. Piękno świeżości miesza się z niepokojącą rutyną. Kolejny dzień. Dla Naruto był to nowy dzień, nowe życie. Formował się na nowo, jak słońce przybiera swój okrągły kształt co rano z plam barw. On również jest jak plamy soczystych, ciepłych kolorów. Stara się świecić najmocniej jak potrafi, nawet zza chmur. Naruto spojrzał na Sasuke, który stanął obok niego. Słońce ma swój księżyc. Tak. Gdy kładzie kres swojej dziennej wędrówce, pojawia się niczym tajemniczy rycerz w srebrnej zbroi, skąpany w blasku swej mrocznej słway. Sasuke właśnie taki był. Tajemniczy, zagadkowy i mimo tego świecił. Elegancki i pociągający, zawsze w toważystwie mniejszych, bledszych punktów na ciemnym niebie. Mężczyzna objął Naruto.

-Witaj w moim świecie, młotku.-Spojrzeli sobie w oczy.-Dobra, dosyć tej telenoweli. Idziemy po bagaże. Dziś mam jeszcze wolne, ale jutro muszę iść do pracy.
Naruto się załamał.
-Myślałem, że jesteś trochę romantyczniejszym człowiekiem, temee.!-Ludzie na lotnisku spojrzeli na niego jak na wariata. Zapomniał, jakim to grzecznym i poukładanym narodem są japończycy. ‘Krzaczki’ naokoło go przerażały. Czemu nie był na tyle sprytny, aby poduczyć się języka w samolocie.?

~***~

Dom Sasuke nie był jakąś szczególną willą. Naruczan widział lepsze i większe. Domek jednorodzinny z estetycznym ogrodem. Przepięknie zdobione krzewy, drzewa charakterystyczne dla tej części świata. Oczywiście jak na styl tsukiyama przystało, nie obeszło się bez stawu i pagórków.
-Wejdź pierwszy.-Podał blondynowi klucze-Ja zajmę się parkowaniem i walizkami.

Wewnątrz budynku panował mniej japoński nastrój. Praktycznie drzwi i ściany nie różniły się od tych z Ameryki. Naruto poczuł się trochę zawiedziony. Swego czasu, gdy stać go było na prowadzanie się do kina, poszedł na Kill Bill. Widział jak mniej więcej wygląda architektura wnętrz japońskich, a tu Ameryka. Wszedł do salonu. Był on połączony z jadalnią i kuchnią.
Po chwili usłyszał czyjeś kroki na górze. Ciekawe co to.? Może Sasuke ma zwierzątko.? Naruto poszedł spiralnymi schodami w górę. Przed sobą miał ciemną ścianę, pod nogami jasną podłogę. Po prawej i lewej stronie rozciągał się korytaż. Blondyn stał tak chwilę zastanawiając się w którą stronę pójść. Usłyszał jakiś cichy dźwięk po lewej. Dochodził on z najbliższego pokoju.

Naruto otworzył mosiężne drzwi i ujrzał łazienkę. Ładna, spora, czysta łazienka. Rozejrzał się i ujrzał postać. Krzyknął i odskoczył. Zabrakło mu słów. Mężczyzna był trochę starszy od niego i wyższy. Wyglądał jak Sasuke, ale miał trochę dłuższe, postrzępione włosy. Stał z grobową miną na wprost blondyna. Po chwili zbliżył się do niego szybko, że niebieskooki nie zdążył zareagować. Popchnął go na ścianę, ujął ofiarę za nadgarstki i podniósł je ku górze swoją ręką. Drugą włożył pod bluzkę Naruczana. Chłopak był przerażony. Nie mógł z siebie wydobyć ani jednego słowa. Zaczynał rozumieć, jaki był głupi, że z obcym facetem pojechał na drugi koniec świata. Może ludzie mają rację.? Może jest kompletnym młotkiem.?
Ciemnowłosy przyglądał się blondynowi uważnie. Patrzył mu w oczy z jeszcze większą pogardą, niż wtedy Sasuke patrzył na pingwina hotelowego z parkingu.

[Photo]


Jego twarz znalazła się koło ucha Naruto.
-Więc ty jesteś jego nową zabawką.?-Powiedział cicho. W jego głosie dało się słyszeć rozżalenie, ale tylko małe. Chłopak przełknął ślinę i kiwnął niepewnie głową. Wciąż był nieco sparaliżowany strachem. To, że wychował się gdzie wychował, nie znaczy, że musi zachowywać zimną krew w takich sytuacjach. Mężczyzna się uśmiechnął.
-Idziesz ze mną.-Orzekł z poważną miną, znowu patrząc chłopakowi w oczy z zimnem. Bez uczuć. Nogi pod Naruto się ugięły.

~***~

-Młotku, gdzie jesteś.?! Mam dość, nie chce mi się z tobą bawić.-Sasuke skończył odwalać robotę. Przy okazji lokowania blondyna zauważył, że tego idioty nie ma. Chodził teraz po domu. Wszedł na górę. Obleciał pokój swój i Naruto, przy okazji zostawiając tam część bagaży. Wszedł do biura, garderoby, pokoju dla gości. Wreszcie znalazł się przy łazience. Drzwi były otwarte, co było dziwne. Pedanteria, czy też jak wolał nazywać estetyka, nie pozwalała mu na zostawienie otwartych drzwi do łazienki. Wszedł do pomieszczenia nieco wkurwiony.
-Naruto.!
Jednak jego tam nie było. Ostatnie pomieszczenie w domu-puste. Rozejrzał się raz jeszcze i zauważył, że pewien detal tu nie pasuje. Na białym dywaniku po środku, odcinającym się od czarnych kafelków, leżała ciemna wstążka w czerwone chmurki. Sasuke podniósł ją i scisnął w ręce. W środku cały się gotował.
-Itaachiii.!!-Wrzasnął na całe gardło rozwścieczony.

~***~

Mężczyzna pchnął Naruto na tył samochodu. Był większy, silniejszy i znacznie lepiej zbudowany. Blondyn próbował uciekać, darł się, ale to na nic. Chciał wybić szybę, lecz była twarda niczym zrobiona z diamentu. Ciemnowłosy usiadł na miejscu kierowcy. Oddzielała ich gruba szyba.

-Ty skurwielu.! Co chcesz mi zrobić.?! Dlaczego.?! Przecież nawet cię nie znam.!-Blondyn miotał się i ciskał na tyle. Po kilku minutach padł na siedzenie zmęczony. Dyszał i rozglądał się próbując znaleźć jakieś wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Porywacz wreszcie się odezwał.
-Uspokuj się, bo będę zmuszony do uciszenia cię w radykalny sposób.
Naruto pochylił się w jego stronę.
-Dupku.! Dlaczego to robisz.?!
-Spokój. I zapnij pasy, a nic złego ci się nie stanie.
Blondyn nie miał zamiaru się uspokajać. Nienawidził tego auta, kraju, faceta na miejscy kierowcy. Nienawidził też siebie za głupotę i Sasuke za to, że go nie ochronił. Nie dotrzymał obietnicy. Ale jeszcze po niego przyjdzie. Tak. Napewno. Zaraz tu przyjdzie i… i co wtedy.?

-Sasuke mnie ochroni.! Słyszysz.?! Masz przejebane.!-Sam ledwo wierzył w to co mówi.
Brunet uśmiechnął się lekko kącikiem ust, co tylko jeszcze bardziej zirytowało blondyna. Zaczął się rzucać, wyzywać i walić pięściami w szybę. Nagle usłyszał syk. Rozejrzał się dookoła. Dym. Po chwili zasnął. Nawet sam nie wiedział kiedy.

Powoli się budził. Gdy otworzył oczy wszystko wirowało. Nie wiedział gdzie jest, ani co się stało. Podniósł głowę i zakręciło mu się. Chyba zaraz zwymiotuje… Był skrępowany, ale stał. Ręce przywiązane do czegoś, rozpostarte. Nie mógł stanąć pewnie na ziemi. Wisiał, ledwo dotykając grunt. Kaszlnął parę razy, ponieważ dropało go w gardle. Poczuł zimny podmuch na swoim ciele. Jest nagi.? O cholera. Oślepił go blask, ktoś zapalił światło. Nieprzyzwyczajone oczy piekły go i bolały. Kiedy mógł już patrzeć, otworzył oczy. Pomieszczenie nie miało okien i nie było w najlepszym guście. Po prawo kilka stopni prowadziło od drzwi w dół. Po tym Naruto wnioskował, że znajduje się w piwnicy. Spostrzegł również, że istotnie jest nagi. Pieczenie w gardle nie ustawało, więc kaszlał mimowolnie co chwilę. Usłyszał kroki za sobą i zamarł ze strachu. Przypomniał sobie co się stało.

Brak komentarzy: