BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~5~ SasuNaru


Epizod wyszedł ciekawie. Trochę inny sposób i mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu :)
Niedługo są święta, więc życzę wam wszystkiego co najlepsze i sił,
aby udżwignąć przyszły rok.
Mam nadzieję, że znajdę więcej czasu na pisanie, bo na razie
dość krucho z tym u mnie.
Itadakimasu^
~***~


~5~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.

Naruto spał długo i głęboko. Słońce świeciło już wysoko nad horyzontem, kiedy zaczął się budzić. Wynurzał się z ważkiego świata mar. Senne kształty rozpływały się w czerni. Przetarł oczy, przeciągnął się...
-KYAAAH.!!-Wrzsnął. Niesamowicie bolał go tyłek. Rozejrzał się za Uchihą, ale drania oczywiście już nie było. Jak on lubił znikać ot tak. Naruczan sięgnął po swoje spodnie i wyjął z nich komórkę. Wstrzymał oddech z bólu i zacisnął zęby.
-Niech cię cholera Uchihaa.!-Krzyknął, wyszukał jego numer i zadzwonił. Po kilku długich-jak dla niego- sygnałach usłyszał niski, chłodny głos bruneta
~Młotku. Przeszkadzasz...-Nie dokończył
-A co mnie to.?! Dupę mi rozrywaa a ciebie nic to nie obchodzi.!
~Nie drzyj się tak. Następnym razem będę to ja.
-Następnym.?-Sasuke już się rozłączył.

„Czy ten drań powiedział: następnym.? Świetnie. Chce następnego razu to go dostanie. Będzie się zwijał z bólu lepiej niż ja teraz. Wybiję mu z głowy pracę.!”
-Ita-ta-tata-tai.!-Znowu poczuł ból. Ktoś otworzył drzwi łazienki. W drzwiach stanął jakże dumny z siebie, mokry brunet. Na biodrach miał bokserki a na głowie biały, hotelowy ręcznik. Blada skóra błyszczała od wody spływającej z czarnych włosów. Gapił się na Uzumakiego jak na idiotę.
-Sasuke.?... To nie jesteś w pracy.?
-Nie spryciarzu.
-Temeee.!!-Naruto się wkurzył.
-Co.?-Rzucił, sięgając po ciuchy. Zaniósł je do toalety, przebrał się i spowrotem poszedł do pokoju. Usiadł przy Naruto. Ten leżał rozwalony na łóżku, jeszcze w piżamie.
-Młotku, nie wiem czy wiesz, ale o 12 mamy samolot do Japonii.
-A która jest godzina.?-Blondyn mruknął trąc oczy.
-10.30.-Naruto poderwał się. Jak mieli w półtorej godziny dojechać na lotnisko, po rzeczy Naruto i tak dalej.?!
-Sasuke.! Mamy mało czasu.! Rusz się.! Pomóż mi i...-Ponaglał bruneta, miotając się po pokoju, podczas gdy ten spokojnie sobie siedział i patrzył na to przedstawienie, które mu kolega oferuje. Blondyn biegał do łazienki i z powrotem. Sasuke w pewnym momencie wstał, włożył ręce do kieszeni i wolno przeszedł przez pokój. Wszedł do salonu a potem do przedpokoju apartamentowca, wziął kurtkę i powiedział:
-Rób co chcesz. Ja czekam w aucie.

Z tego co pamiętał Naruto, właśnie tak wyglądał poranek. Potem musiał odstawić cały cyrk z szukaniem samochodu tego drania, pakowaniem się i oczywiście Sakurwą. Żałosna była. Popłakała się nawet. Możliwe, że było to eksponowanie swojej znikłej, delikatnej kobiecości, przywiązania i troski czy czego tam, czego Naruto z jej strony nie doświadczył. Łatwo się domyślić, że był z nią Sai i te ekscesy były czystą grą. No cóż. W każdym razie to już było. Jest za blondynem. Daleko. Teraz jast z nim tutaj seksowny, wysportowany brunet o mlecznej cerze i czarnych oczach, w których Naruczan mógłby się utopić. Na te myśli na twarz Naruto wstąpił szeroki uśmiech. Siedział w business klasie z Sasuke i patrzył za okno, na warstwy chmur, przykrywające leniwy, brudny świat. Ten fałszywy świat, będący niczym innym, jak kawałkiem padliny, w którym buszują robale. Naruto postanowił nie pogrążać się w czarnych myślach. W końcu nowe życie i przygody są przed nim. Oczywiście te niegrzeczne przygody…

Oderwał się od okna i powędrował wzrokiem po okolicy, aż natknął się na twarz Sasuke. Przestrzeń między jego brwiami zmniejszyła się i zmarszczyła. Brunet szybko i nieustannie pisał coś na klawiaturze laptopa.
-Co robisz.?-Spytał Naruto wynudzony jak mops.
-Mam cię ‘koło pały’.-Warknął nawet nie podnosząc spojrzenia czy przerywając pisania.
-Całkowity wdupizm ogranicza bardziej niż przywiązanie. Liczy sie dynamizm w zmianie sposobu myślenia.-Wyparował Naruto. Sasuke przestał pisać, uniósł brwi i powoli odwrócił głowę w stronę blondyna. Spojrzał się na niego jak na idiotę.
-Kotku.-Młotek dokończył z bananem na twarzy.
-Nie zdobędzie się wiedzy w żadnej kategorii, nie poznając jej różnych aspektów. Nie wydaje mi się, abyś ty posiadał ich wiele, więc proszę cię, nie próbuj więcej w ten sposób filozofować. Dobrze.?-Nie czekając na odpowiedź wrócił do pisania.

Naruto zatkało. Oczywiście nie na długo. Pogłówkował chwilę nad ripostą, ale nie mogąc nic dobrego wymyślić, postanowił zadać pytanie w inteligentny sposób. Generalnie miał na celu wyprowadzenie z równowagi Sasuke.
-A czym jest wiedza twoim zdaniem.? Bo do tej pory spotkałem sie z róznymi definicjami tego pojęcia.
-Wiedza jest niezmierzonym skarbem cywilizacji, którego ty nie posiadasz.-Wycedził znad klawiatury.
-Wiedza nas ogranicza…
-Ciebie na pewno.-Westchnął cierpiętniczo Sasuke, doszukując się błędu, który prawdopodobnie gdzieś przed chwilą popełnił, przez tego dekla.
-Czytałem kiedyś, że Einstein powiedział, że znajdzie się głupi, który czegoś potencjalnie zrobić nie może, a jednak mu się uda.
-Już się znalazł. Przeczytałeś coś, mimo że czytać nie umiesz.-Sasuke posłał wredny uśmieszek blondynowi. Ten, naburmuszony usiadł prosto i skrzyżował ręce na klacie. Sasuke znalazł błąd, dokończył pisanie, zamknął laptopa i schował go. Odwrócił się do Naruto. chłopak tkwił niczym posąg. Oczy miał zabawnie prymrużone.
-Przywiązanie nie ogranicza tak bardzo jak przeznaczenie. Jeśli ktoś wierzy w przeznaczenie to ono ma go w dupie i pokazuje mu środkowy palec.
-Dlatego nie wierzysz w nie i używasz dezodorantów Playboy’a. Racja.?-Dokończył blondyn.
-Właśnie…-Sasuke wyszeptał to do ucha Naruto, po czym je polizał swoim ciepłym językiem.

On właściwie zawsze miał zimne dłonie i skórę, ale język jak na złość parzył. Z ucha przeszedł na szyję. Blondyn wstrzymał oddech. Odsunął się od ciemnookiego, spojrzał mu wymownie w oczy i pocałował. Głęboko, trochę agresywnie. Po dłużeszej chwili usiadł na brunecie, rozpiął jego garnitur i koszulę. Przejechał językiem po torsie bruneta. Położył rękę na nieco już nabrzmiałym penisie Uchihy. Całowali się dłuższą chwilę, podnosząc pożądanie. Powoli znikali ludzie i szum silnika. Chłopcy się bawili. Świetnie się bawili. Naruto przygryzł sutek Sasuke, który jęknął i zanurzył palce we włosach blondyna. Masował jego skórę delikatnie.

Po chwili usłyszeli czyjś głos.
-Anou…
Sasuke powoli otworzył powieki i zmarszczył brwi. Naruto szybko odskoczył na swoje miejsce, zaczął się wycierać i poprawiać wygląd. Tymczasem brunet niczym posąg tkwił dalej. Wyglądał jakby zbierała się w nim jakaś moc. Ganiew.? Chyba tak. Powoli przeniósł wzrok na stewardessę i zlustrował ją zimnym spojrzeniem. Dziewczyna była dość wysoka i smukła-jak to stewardessa. Miała ciemne, krótkie włosy i szare oczy. Dziwne w niej było to, że miała również czerwoną twarz…

-Do rzeczy dziewczyno, trochę mi nie na rękę, ze tu w ogóle przylazłaś.-Powiedział chłodno Sasuke i podniósł się nieco na fotelu, by usiąść wygodnie. Nie przejmował się rozpiętą koszulą ani tamtą diewczyną. Patrzył na Naruto. Na jego piękne, błękitne niczym bezkresny ocean oczy. Stewardessa wreszcie przemówiła.
-Mogliby panowie… ponieważ niektórzy pasażerowie… poza tym nasz kodeks i… kudasai.
Naruto spojrzał na nią jak na debilkę. Sasuke oczywiście nie pozostał tym razem obojętny. Odwrócił się, westchnął i nie patrząc na nią nawet, spytał się:
-Bo co.?
Stewardessa pisknęła cicho, wybełkotała coś cicho i pobiegła czerwonym dywanem w stronę toalety.

-Patrz. Kibel.-Powiedział Naruto z uśmieszkiem.-To co teraz.?
-Teraz.? Nie wiem.-Sasuke rozejrzał się, ubrał i usiadł na miejscu. Wbił się w oparcie i przymknął oczy.
-Sasuke.?-Usłyszał głos Naruto.
-Co...
-Czy ty nie masz samolotofobii.?
-Co kur…-otworzył oczy. Przed twarzą miał twarz blondyna. Zląkł się, ale nie dał po sobie tego poznać.
-No wieesz, że boisz się latać.-Powiedział z miną znawcy i pokiwał głową.
-Ja niczego się nie boję. Daj mi spokój, chcę iść spać.

Brak komentarzy: