BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~10~ SasuNaru

Szybko dodałam ten epizod
i szybko go napisałam.
Jedna godzinka, może półtorej.
Trochę melancholijne i poetyckie.
Norma po komputerowej suszy.
Itadakimasu ^__^ ~10~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.
Czy widział ktoś anioła.? Ktoś o zdrowych zmysłach.? Poza zwariowanymi zakonnicami [jak na tym obrazie] i ludźmi, którzy wdychali jakieś dzikie opary-raczej nikt. Ale czy na pewno? Niektórzy twierdzą, ze aniołami są ludzie niepełnosprawni, inni, że są nimi dzieci. A Sasuke twierdzi, że aniołem jest Naruto.
-Sasuke... dlaczego po pierwszym spotkaniu zabrałeś mnie do Japonii?-Naruto obudził się. Obok niego leżał i przyglądał się mu Sasuke.Blondyn o głębokich, niebieskich oczach, z popielatymi skrzydełkami z racji swojego stylu życia. Może ta postać nie świeci najmocniej dla innych, ale jest światłem w życiu Sasuke. Światłem, które czasem razi, ale bez którego trudno przeżyć. Okres, w którym światełko to znika na chwilę bardziej Sasuke może nazwać przeżyciem niż życiem. Jest to wegetacja bez sensu. Człowiek jest niby lepszy od roślin, lecz ani jedno ani drugie nie może żyć bez światła. Pole do manewru zostawia nam tu kwestia rodzaju światła: czy to będzie słońce czy czyjeś dłonie, dotyk i po prostu bycie drugiej osoby.
-Dla światła na mojej ciemnej ścieżce życia.-Odparł brunet i położył się na plecach z rękami pod głową. Naruto tylko spojrzał na niego z głupią miną cielaka, który nic nie rozumie i odwrócił głowę w stronę sufitu. Sasuke zastanawiał się teraz nad tym, czy on jest potrzebny Naruczanowi, czy też jest jego światłem, jego nadzieją. Kącik jego warg drgnął w nieświadomym uśmieszku pod wpływem myśli o tym, że nawet nie ma się co zastanawiać. Jasnym było, że Sasuke wyciągnął swojego anioła z bagna. Bo czym jest Ameryka w porównaniu do Japonii.? Dwa różne światy. Czarny i biały. Ludzie i Na’vi. Yin i Yang. Zabawne, że nawet anioły trzeba ratować od żałosnych padołów ciemnych stron bytu. Czasem trzeba pomóc szczęściu; wyciągnąć swojego anioła. Jeżeli każdy człowiek ma swoją uskrzydloną, świetlistą duszyczkę, to czy nie warto trochę się o nią postarać.? Tym bardziej, że konsekwencje mogą być bardzo przyjemne…
Po chwili ciężkich medytacji, blondyn położył głowę na klacie ciemnookiego. Ręką głaskał go po podbrzuszu, gdzie zaczynały się bokserki i zmięta pościel po nocy […]. Sasuke doszedł do wniosku, że jeśli Naruto nie chce przemówić teraz i w końcu zamknął jadaczkę, to ma okazję na zadanie mu pytania, które chodziło brunetowi całą noc po głowie. Albo to ono nie dawało mu zasnąć, albo Naruto.
-Jeżeli ja ci opowiedziałem coś z mojego dzieciństwa, to ty też mi coś o sobie opowiedz.-Zażądał powoli jednym tchem. O dziwo Naruto nie posmutniał, ani jego ręka nie przestawała się poruszać. Odetchnął tylko, jakby też czekał na to, aby móc komuś się wyżalić. Wypuścić z siebie kaskadę czarnych wspomnień i doznań. A może to było złudne.?
-Więc…-Nie zaczyna się zdania od ‘Więc’.-Upomniał Sasuke. Naruto usiadł po turecku i skrzyżował ręce. Pokazał język brunetowi.-Jak chcesz coś usłyszeć to bądź miły. Tobie zależy, nie mnie.-Znów śmiesznie nadął policzki i zmrużył oczy.-No dobra, dobra. Mów…-Westchnął cierpiętniczo Sasuke.-AA WIĘĘCC.!-Podkreślił blondyn, a ciemnooki przewrócił oczami.-Urodziłem się…-Łaał. No nie gadaj.?!-Sasuke wytrzeszczył oczy bardziej w żarcie niż w tyraniu. -Nie to nie.-Naruto z impetem rzucił się na łóżko, przykrywając się kołdrą zamaszyście, tak że przy okazji przewentylował zimnym powietrzem gorące siało Sasuke. -No dobra, gomene. Mów dalej…-Warknął brunet. Niebieskooki ponownie usiadł po turecku.-Urodziłem się-pauza-w normalnej rodzinie. Słodycze, zabawki, kochający, ciepły dom i tak dalej. Kiedy miałem piętnaście lat moi rodzice zginęli. Byliśmy w górach, ja, Sakura, ojciec i matka. Oni poszli do sklepu niedaleko a my zostaliśmy, bo było ciemno i zimno. Więcej ich nie zobaczyliśmy żywych. Nikt nie chciał mi podać przyczyny śmierci. Sakura miała około dwudziestu lat, więc zaopiekowała się mną. Matka Sakury umarła rodząc ją. Ojciec nosił żałobę kilka lat, a potem poznał moją mamę. To tyle z mojego dzieciństwa. W wieku piętnastu lat trochę już można sobie pozwolić. RószOffA latała po burdelach zarabiając na życie. Tak na prawdę nie wiem gdzie chodziła i skąd miała pieniądze. Nie obchodziło mnie to i do dziś nie obchodzi. Wystarczało mi tylko, że dała mi trochę na moje wydatki. Oczywiście ograniczały się ona do używek i laseczek. Sam też czasem coś zarobiłem za drobną fuchę. Jak dobrze poszło to i nawet trzy tygodnie popracowałem. Po wyjściu z roboty szedłem w ciemne uliczki, gdzie dziewczyny robiły to i owo za moją dniówkę. Nie myślałem co będzie jutro. Praktycznie wcale nie myślałem… ty powoli to zmieniasz, zmieniasz moje życie. I są to zmiany na lepsze.-Naruto pocałował Sasuke w brzuch i położył się na nim.
Nastało milczenie.Brunet znów postanowił je przerwać.-Chodziłeś czasem do parku?-Wiesz, że w Nowym Jorku jest coś takiego jak Central park?-Wiesz, że nieładnie jest odpowiadać pytaniem na pytanie?-I kto to mówi?-Ja do ciebie?-… No chodziłem i co z tego?-Widziałeś dzieci bawiące się na placach zabaw?-No widziałem i co z tego?-A pamiętasz, co się działo jak któreś zdarło sobie kolano?-No pamiętam i co z tego?-Więc kie…-Nie zaczyna się zdania od a więc.!-Krzyknął Naruto. Sasuke Zaśmiał się po cichu, tak, żeby blondyn tego nie wychwycił. Ciemnookiego zdradziły mięśnie brzucha, drgające pod tym uczuciem.
-Kiedy któreś zdarło sobie kolano, to rodzice, albo starsze rodzeństwo, przychodzili na pomoc i pocieszenie. Do mnie przychodził mój brat-Itachi. Brał mnie na ręce i szedł ze mną w park. Miał silne i szerokie ramiona. Czułem się w nich jak książę, którego nikt nie może zranić. W parku było dużo drzew i zadbanych krzaków. Mieliśmy tam takie jedno miejsce, gdzie był krąg z krzewami róż. Zawsze wybierał to miejsce na ‘uspokajanie mnie’. Bo czy nie lepsze jest błękitne sklepienie nieba w zielonym, pachnącym ukryciu od ludzi, na miękkiej trawie od ławki.? Itachi kładł mnie na trawie i patrzył w moje oczy. Kiedy nie przestawałem płakać, całował mnie długo i głęboko. Uspokajało mnie to. Czułem jego silne, duże ciało napierające na mnie, jego zwinny język w środku mnie. Zapominałem o bólu i krwi. Siedzieliśmy tam rozmawiając i śmiejąc się, a potem szliśmy na lody albo do domu, trzymając się za ręce.Znowu milczenie. Naruto wizualizował tą scenę. Uczucia mieszały się w nim. Jego Sasuś z tym krwiopijcom.? [Ode mnie: część, w której Itachi zlizywał ‘rubinowe kropelki’ z warg Naruto]
-To było dziwne i nienormalne jak całe moje dzieciństwo. Wypaczenie charakteru, że wolę chłopców.-Uśmiechnął się drwiąco i parsknął.-Wiesz, dlaczego ty.?Naruto podniósł głowę i spojrzał uważnie w ciemną, spokojną otchłań oczu Sasuke.-Bo wydałeś mi się zupełnie inny od tego debila. Chciałem uciec od wspomnień, zapełnić kimś życie. Lub czymś… na początku była to praca, ale zaczęło mnie to męczyć no i brak satysfakcji… a ty.? Po pierwsze Itachi ma czarne włosy-ty masz blond, on jest wyższy-ty niższy i tak dalej.-On ma większego…-Mruknął Naruto z niezadowoleniem. W oczach Sasuke błysnęła nuta rozbawienia. Blondynowi dało to do myślenia. Znów cisza.
-Wiesz, że pracowałem w pizzerii.? W jednej z najlepszych. A wiesz za co mnie wywalili? Za paznokcie.! Żałosne…Sasuke kazał sobie podać dłoń Naruto. -Wstawaj.-Nakazał brunet. Blondyn zrobił okrągłe oczy.-Po co.? Mnie tu dobrze, nie chce mi się.-Stwierdził i na potwierdzenie swoich słów, wtulił się w podusię.^-Idziemy na manicure.Blondyn zastygł. Wybuchnął śmiechem. -Księżniczka Uchiha zachciała zrobić dobie pazurki? Kocica.! Haha!-Wyśmiewał. Brunet szybkim ruchem odrzucił kołdrę na bok i przerzucił blondyna przez ramię.-Hej.! Co jest?! Postaw mnie aho!-Darł się Naruto.-Nie mnie a tobie będziemy robić manicure. Choć może ja też się skuszę?- Pogwizdując poszedł spokojnie ubierać blondyna.

Brak komentarzy: