BLOGGER TEMPLATES AND TWITTER BACKGROUNDS »

piątek, 16 kwietnia 2010

~11~ SasuNaru

~11~ of można odebrać różne rzeczy, ale nie wolno miłości.
-Jesteś dziwnym facetem.-Stwierdził Uzumaki. Jak inaczej można myśleć o mężczyźnie, który najpierw zabiera Naruto do manicure’rzystki, na zakupy i wreszcie do kawiarni? Może uwzględniając fakt, że Sasuke jest gejem, patrzy się na to inaczej. Naruto został wzbogacony o kilka par spodni, T-shirtów, bielizny [tu niestety brunet wybierał] i garnitur. Był on atłasowy i baardzo drogi. Naruto zdążył już połapać się w ogólnych cenach ubrań w Japonii w jenach. -Po co mi garnitur?-Spytał blondyn znad swojego ramen.-Żebyś ładnie wyglądał. Logiczne.-A ja nie chcę ładnie wyglądać-marudził Naruto.-I jak na razie dobrze ci to wychodzi.-Dziab.Sasuke spojrzał na niego jak na debila. Uzumaki powtarzał to dziś za każdym razem, kiedy brunet go ‘dziobał’. Tak to przynajmniej określił Naruto.
W samochodzie zapowiedział dzień dziobania. Będzie tym męczył biednego ciemnookiego, ponieważ zmusił go gwałtem na manicure. Potem okazało się, że obok robią świetny pedicure.
Kiedy Naruto skończył swój ramen oświadczył:-Nie będę się z tobą pieprzył do czasu, aż paznokcie mi poodrastają i zrobią się okropne.-W tedy pójdziemy razem do łóżka-podkreślił ostatnie dwa słowa-a po wszystkim znów będzie ładny manicure i pedicure.-To w ogóle NIE BĘDĘ Z TOBĄ CHODZIŁ DO ŁÓŻKA.-Przedrzeźnił bruneta.-Kocha to poczeka.-W tym związku to ja jestem seme a ty jesteś uke, więc nie będę czekać. Nikt się ciebie o zdanie nie pyta.-Oświadczył Sasuke. Naruto założył ręce na piersi i spojrzał uważniej na bruneta. Uśmiechnął się.-Na prawdę? Zastanów się chwilę.
Owa chwila myślenia Sasuke. Cholera. Naruto ma rację, choć nie do końca. Dzięki swojemu charakterowi Sasuke jest górą na początku. To on rozbiera a nie jest rozbierany. To on całuje a nie jest całowany. Ale potem… potem jest mu potrzebny Naruto. Spaczona psychika przez starszego brata. Zaraz. Chwila! Wcale nie. Wyciągnął się na swoim krześle i uśmiechnął pewnie.-To ty się zastanów. Obaj jesteśmy mężczyznami. To ty jesteś uke a ja zawsze będę seme.
„Chwila” wytężonego myślenia Naruto. Sasuke zdążył się znudzić i dokończyć swoją porcję. I poprosić o rachunek. Blondyn kazał kelnerce podać dwie miski ramen. Za nic miał sprzeciwy ciemnookiego. Tymczasem Naruto doszedł do smutnego wniosku, że mimo życia na ulicy i trenowania swej sylwetki na dzieciakach z kasą, Sasuke i tak jest silniejszy. Nie wyrwałby się mu, nie zadałby bolesnego ciosu, po którym zgiąłby się wpół. Naruto spochmurniał. Brunet wyjął papierosa i włożył go do ust. Położył okrągłą sumkę obok rachunku i spojrzał na blondyna.
-Już możemy iść?-Spytał ze zniecierpliwieniem. Niebieskooki kiwnął głową, wstał i poszedł za Sasuke. Ten zaś zapalił papierosa.-Hej.! Mówiłeś, że rzucasz!-Zaraz rzucę tobą…-Szepnął brunet.-To już drugi.-A co, nie podoba ci się ten zapach?-Spytał i spojrzał się na niego kątem oka.
Naruto przytłumiło to pytanie. Oczywiście, że mu się podoba. Uwielbia go. Bez zapachu kawy i papierosów Sasuke już nie byłby tym samym Sasuke. Ta woń była afrodyzjakiem. Była pierwszą rzeczą, jaką czuł. Później były zimne dłonie, zmysłowo przesuwające się po jego rozgrzanym ciele i gorące, czerwone usta, które mogą wiele zdziałać. Widocznie brunet zauważył, jak Uzumaki reaguje na ten zapach, skoro przestał żuć gumę i kupił nowe paczuszki z magiczną mieszanką.
-Może być-dpowiedział od niechcenia. Szedł za Sasuke ze swoimi torbami. Księciunio zgodził się nieść trzy najlżejsze. W jednej była seksowna bielizna, w drugiej para T-shirt’ów, a w trzeciej żel do włosów i jakiś krem bruneta. -Pytałeś się: po co ci ten garnitur, prawda?-Odezwał się nagle Sasuke.-No tak… żebym ładnie wyglądał, teme.-Burknął Naruto zza bruneta.-Nie idioto.Właśnie weszli na ruchome schody, prowadzące na dół z części kawiarnianej do wyjścia na parking. Księciunio oczywiście nie mógł pozwolić, aby jego nowe autko stało na zwykłym parkingu dla zwykłych samochodów i ludzi. Zaparkował, więc tuż przed wejściem, na strzeżonym parkingu. Niezwykłym. Zatrzymali się przed wozem, aby kontynuować rozmowę przy pakowaniu toreb do niego.-Kupiłem ci go po to, abyś miał w czym chodzić do pracy.-Ale ja nie umiem języka.!-Wybuchnął blondyn. Co prawda Sasuke wspominał w Nowym Jorku coś o uczeniu się języka.
Sasuke westchnął cierpiętniczo i z impetem zamknął bagażnik. Oparł się obiema dłońmi o samochód i spuścił głowę. -Będziesz pracował ze mną. Żeby nie było podejrzeń, powiem, że jesteś z wydziału z Ameryki. Musiałeś tu przyjechać, żeby rozwiązać pewien problem, który dla dobra firmy musi pozostać tajemnicą.-Podniósł głowę i uśmiechnął się wrednie-oczywiście wiesz, że nie ma żadnego problemu, prawda?-Spytał ironicznie.-Niee, no co ty?-Naruto przewrócił oczami wsuwając ręce do kieszeni. Sasuke wyprostował się i odwrócił w stronę blondyna.-Więc oświadczam, że nie ma żadnego problemu.-Naruto na chwilę zrobił zszokowaną minę i parsknął. Sasuke ciągnął po tym pokazie kabuki-będziesz miał własne biurko. Będziesz siedział w biurze i rzadko wychodził. A po godzinach, gdy wszyscy wyjdą, będziemy robić to przy oknie, na biurku i gdziekolwiek jeszcze. Będziemy spuszczać się do butli z wodą dla pracowników.-Odwrócił się i poszedł otworzyć drzwiczki. Zaśmiał się grubiańsko. Naruto skrzywił się.-Czasem się ciebie boję…-powiedział.-Po co mam pracować z tobą?-Spytał patrząc na bruneta za drugiej strony samochodu.-Żeby ten śmieć nie miał okazji cię dorwać.-Warknął i szarpnął za klamkę.
W aucie Sasuke włączył radio, z którego głośników poleciały rockowe bądź też metalowe nuty. Naruto przeżył chwilowy szok i oszołomienie, niczym schwytana w pułapkę zwierzyna, która niczego nieświadoma, hasa sobie tu i ówdzie w spokoju. A tu nagle taki ryk. Gdy Sasuke zapiął pasy, a on otrzeźwiał, przełączył na hip-hop. Na szczęście był on amerykański. Nie zniósłby zabawnego, japońskiego bełkotu. Słyszał jak mówi się tu na rower: jidenshia [dzidensija]. Kiwał głową w takt i zaczął paplać razem z raperem. Nagle znów ryknęła ulubiona muzyka Sasuke. Naruto otworzył oczy.-Hej! Teemee! Zostaw to radio! Nie będę słuchał jakichś punk-śmieci.-Sięgnął do przycisku, aby przełączyć, lecz blada, wyrzeźbiona dłoń chwyciła jego nadgarstek mocno. Nim spojrzał na Księcia, został przyciśnięty do drzwiczek w samochodzie i zaciemnionej szyby.-Co jest?!-Krzyknął w proteście. Odpowiedzią było przyciśnięcie jego dłoni do siedzenia i ciut bolesne oparcie się na niej przez Sasuke. Brunet patrzył w błękit oczu Naruto, a wolną dłonią przesunął po klatce piersiowej na dół. Wsunął rękę pod koszulkę i położył ją na sercu blondyna. Ten zaś mruknął, ponieważ Sasuke jak zwykle miał zimne dłonie.
-To nie są ‘punk-śmieci’, debilu.-Wyszeptał w usta Naruto.-To jest melodic metal. Czasem warto uczyć się… czegokolwiek.-Wpił się w usta blondyna, nie dając mu szansy na ripostę. Palcami zaczął drażnić sutek. Niebieskooki zaczął się kręcić. Próbował uwolnić rękę, która zaczęła już mu drętwieć. W plecy coś mu się wbijało. Poza tym było miło. Kiedy ból królował nad miłością, a blondyn kręcił się niemiłosiernie, Sasuke wreszcie się odczepił.-Co.?!-Krzyknął. Blondyn popatrzył na niego krytycznie.-Nie jestem twoją zabawką! Nie możesz mnie całować kiedy chcesz, drętwieć ręki ani wbijać samochodu w plecy!-Wybuchnął. Ciemnooki podniósł brew do góry.-Dobrze.-Przerwał mu.-A poza tym, co… co?- Książę tak łatwo uległ pokusom cielesnym? Ten nimfoman? Niemożliwe.-Powiedziałem: dobrze. Głuchy jesteś?-Warknął oschle i wrócił na swoje miejsce. Naruto odetchnął, wyprostował się i zaczął masować sobie nadgarstek.
Naiwny. Nie wiedział, że Sasuke tylko na to czekał. Gdy spostrzegł kątem oka, że chłopak stracił czujność i skupił się na mrowiącej dłoni, wykorzystał okazję. Hulnął na Naruczana, rozkładając oba siedzenia jednym pociągnięciem za wajchę. Brunet tym samym znowu zaskoczył blondyna. Znowu złapał w swoją sieć.
-Nie uważasz, że pora na odpłacenie się za zakupy?-Spytał wisząc nad Naruto. Ten tylko parsknął.-Wiedziałem, że tak łatwo nie odpuścisz. Chroniony parking, za który sporo zapłaciłeś. Więcej niż trzeba. Nikt ci nie przerwie i nie zwróci uwagi. Ideal…-Sasuke wykorzystał otwarte usta Naruto. To prawda co mówił, więc nie musiał słuchać go dłużej. Wolał się skupić na jego gorącym ciele.
Chciał czuć jak poddaje się pod jego naciskiem, a potem stara się przejąć kontrolę. Chce czuć na skórze ciepły dotyk i zwinny język, wierzgający po jego członku. Chce widzieć jego naćpane słodyczą miłości spojrzenie, wygięte w fali euforii usta i nabrzmiałego członka pod wpływem tsunami podniecenia. Chce poczuć go w sobie jeszcze raz. I nie ostatni, lecz dopiero jeden pierwszych. A gdy pulsująca miłość sięgnie wyżyn, chce poczuć morze lawy w swoim wnętrzu. Chce czuć jak wypływa z niego to gorąco. Potem razem ukoronują to kaskadą oddechów, czułych pocałunków, słodkich szeptów i wymownej, miłej ciszy.
Po tym Naruto jak zwykle zasnął.

Brak komentarzy: